17.02.2012

№ 4. Czas

Czas to pieniądz, zwykło się mawiać. Ja twierdzę, że czas to inwestycja. Inwestycja w moje dziecko. Coś w rodzaju lokaty długoterminowej, najlepszej z dostępnych, bo z niewyobrażalnie wysoką stopą zwrotu przy zerowym opodatkowaniu :) Warunek skorzystania z oferty – trzeba dysponować minimalnym wkładem własnym w postaci czasu i chęci, które można poświęcić dziecku. Mam to szczęście, że należę do grona rodziców korzystających z dobrodziejstw urlopu wychowawczego (choć słowo urlop chyba nie jest najbardziej adekwatnym określeniem :), więc mogę poświęcić mojemu dziecku swój czas, wiedząc, że pierwsze trzy lata życia jego życia to okres, kiedy najbardziej mnie potrzebuje. Przed narodzinami synka (kiedy to było?...) nasze życie pędziło co tchu, byle do przodu, bez oglądania się za siebie. Dni wypełnione były pracą po godzinach, służbowymi spotkaniami i wyjazdami, rozwojem kariery przez duże K. Kiedy synek przyszedł na świat, stwierdziliśmy, że dla dobra dziecka ktoś z nas musi na jakiś czas zwolnić tempo. Zrobiłam to ja i nie żałuję. Wiem, że wszystko ma swoją cenę, byłam i jestem tego świadoma, ale wierzę, że warto. Mamy teraz z synkiem czas na zabawy, rozmowy, rozwijanie zainteresowań i poznawanie świata – tego małego wokół nas:

nasze okolice

i tego dużego, jeśli mamy ku temu okazję. To sprawia, jak twierdzą autorzy książki Sztuka okazywania miłości dzieciom (wspomnianej tutaj), że moje dziecko czuje się kochane, ponieważ w ten sposób okazuję, że zależy mi na nim i że lubię z nim przebywać. Mój synek otrzymuje komunikat, że nikt i nic nie jest dla mnie w tym momencie ważniejsze niż on. Taki pozytywny przekaz jest bardzo istotny, ponieważ w dzisiejszych czasach dzieci ulegają coraz silniejszym wpływom zewnętrznym, dlatego potrzebna jest przeciwwaga w postaci czasu, który rodzice poświęcają swoim dzieciom. Ponadto, dzieci spędzając czas z rodzicami gromadzą wspomnienia, które  mogą być dla nich w późniejszym czasie źródłem radości i satysfakcji. Świadoma tego wszystkiego zwolniłam tempo, doceniam każdą chwilę spędzoną z synkiem, propaguję ideę slow motherhood (więcej tutaj) i mimo to... nie starcza mi czasu, na wszystko co chciałabym przeczytać, zobaczyć, usłyszeć i poczuć. Próbuję znaleźć czas, żeby:
1. być na bieżąco ze wszystkim co dzieje się wokół mnie (choć po przetrawieniu niektórych informacji zastanawiam się, czy warto)
2. śledzić wydarzenia i rozwój mojej branży zawodowej (bo to lubię)
3. dokształcać się w dziedzinie medycyny (zawodowo zupełnie mi obcej), bo chcę wiedzieć, jak mam pomóc mojemu dziecku, skoro lekarze nie zawsze potrafią (mamy małych atopików-alergików pewnie wiedzą, o czym mówię)
4. zaglądać na ciekawe blogi, żeby poczytać, pooglądać i podziwiać co Matki-Polki potrafią wyczarować w swoich domach oraz ile kreatywności i serca potrafią włożyć w wychowanie i rozwój swoich dzieci
5. pobyć trochę z mężem, z rodziną, z przyjaciółmi
6. rozwijać swoje zainteresowania
7. czasami po prostu odpocząć...
Doba jest stanowczo za krótka. No, ale jak mówi znane chińskie przysłowie: jeśli masz za mało czasu, znajdź sobie jakieś dodatkowe zajęcie. I pewnie dlatego właśnie założyłam tego bloga ;)

2 komentarze: